wracając wieczorem do domu witała z ulgą łóżko i wylewała w poduszkę łzy zmieszane z tuszem do rzęs. tłumiony krzyk i kłucie w piersi. zasypiała nie przebierając się w luźną koszulkę, robiący w ten czas za piżamę. ze snu wyrywały ją koszmary, a może rzeczywistość - bo przecież nie było Go już. na zmianę kochała i nienawidziła. wyolbrzymiała Jego cudowność, a minutę później przypisywała Mu najgorsze przymiotniki. zwyczajnie jej serce w chaotyczny ,pełen bólu sposób zaczynało rozumieć, że odszedł tamtego dnia. całując ją lekko w czoło. definitywnie się pożegnał. pożegnał na koniec dodając najcudowniejsze słowa na świecie, które kiedykolwiek mogła usłyszeć. choć minęło 5 miesięcy , ona nadal kocha, kocha i czeka na Niego. na ten jeden
,jedyny dzień który oczekuje ,że nadejdzie. nadejdzie bo musi.
daj jakiś znak, a obiecuje ,że sobie poradzę.
KC.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz